W latach 80. polskie uczelnie przestały inwestować w domy studenckie. Przyczyn upatrywać można w kilku czynnikach – podstawowym jednak, jest głębokie przekonanie o wyższości prywatnej stancji nad wynajmem łóżka w akademiku. Teoretycznie ciężko nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że gwarantuje to wyższy standard bytu. W praktyce jednak, w oczach studentów akademik postrzegany jest pozytywniej.
Dzisiejszy standard domu studenckiego różni się od tego, co rozumiemy wciąż pod określeniem „akademika”. Ta potoczna nazwa wywodzi się od Domu Studenckiego „Akademik” Politechniki Warszawskiej, zrealizowanego w latach 30. przy placu Narutowicza – jego standard, zwłaszcza ówczesny, doskonale oddaje ładunek emocjonalny jaki towarzyszy temu przydomkowi. Większość pokoi w „Akademiku” było 6-osobowych, na piętrze znajdowała się jedna łazienka. Zamieszkiwały go tysiące osób. Jeszcze kilkanaście lat temu niemal wszystkie pokoje w domach studenckich w Polsce były trzyosobowe, a łazienki i toalety na korytarzach były tak oczywistym standardem, że inne rozwiązania przyprawiały o osłupienie.
Od końca lat 70. remonty domów studenckich realizowane są z zasady tak, by podnosić ten podstawowy standard – pokoje trzyosobowe coraz częściej są przeżytkiem, a typowe są dwuosobowe sypialnie, niekiedy też jednoosobowe – często łączone parami w segmenty z łazienką i aneksem przypadającym na trzy lub cztery osoby. Nie mówimy tu o luksusach, jednak ciężko nie dostrzec, że łazienka przypadająca na 3-4 osoby to już typowe rozwiązanie dla studenckiej stancji wynajmowanej z własnościowych zasobów mieszkaniowych.

Co dodatkowo istotne – koszt jaki ponoszą dwie osoby w takim segmencie (wynajmując tym samym cały pokój) nie odbiegają obecnie od kosztów wynajmu pokoju dwuosobowego w mieszkaniu prywatnym. Mimo tego, do domów studenckich wciąż ustawiają się kolejki, a o miejsca ubiegają się często osoby, których przychód rodzinny nie wskazuje takiej konieczności.
Dopiero rozmowy z mieszkańcami akademików pozwalają zrozumieć przyczyny takiego stanu rzeczy. Zamieszkanie w domu studenckim jest traktowane w kategoriach przygody, a przyjaźni które są w nim zawierane, potrafią trwać całe życie. Historie osób, których życie zawodowe ukształtowało się w trakcie lat spędzonych w akademiku funkcjonują między studentami niczym miejskie legendy. Zalety, jakie niesie ze sobą życie w akademiku – kontakt z ludźmi, przeżycia, ciekawe historie, znajomości – dla wielu osób przewyższają zalety prywatnej stancji.

NIE CHODZI O PIENIĄDZE
Korzyści, które dostrzegają mieszkańcy domów studenckich, są dla niektórych z nich tak duże, że nawet zamieszkując akademiki z łazienkami w korytarzach nie chcą zmieniać lokalizacji i zamieszkiwać w prywatnych mieszkaniach w mniejszej grupie osób. Natomiast niedogodności, na które wskazują, nie wynikają ani z ilości „współlokatorów” w budynku, ani nawet z rozmiarów pokoi, które często są po prostu zbyt małe.
Największymi problemami są te, które występować będą w każdym uczelnianym domu studenckim z powodu regulaminów wewnętrznych uczelni. Często zakazują one posiadania w pokojach nawet niewielkich sprzętów prywatnych (jak czajniki czy mikrofale) skutecznie utrudniając codzienne życie mieszkańcom. Ponadto, wiele uczelni narzuca konieczność pozostawiania i odbierania klucza z portierni za każdym razem, kiedy wychodzi się i wraca do domu studenckiego.

Ostatecznie, standard w jakim utrzymywane są akademiki wynika z ich problemów finansowych – ustawa nakazuje domom studenckim samofinansowanie się, jednocześnie utrzymując konieczność zatrudniania obsługi obiektów na etatach administracyjnych. W efekcie, wpływy obiektu w 75% przeznaczane są na wypłaty pracowników, uniemożliwiając wygenerowania odpowiednich oszczędności na remonty i podnoszenie jakości obsługi w domu studenckim.
Domy studenckie o odpowiednim modelu zarządzania, który zapewni właściwy poziom przychodów i dobre utrzymanie obiektu, mogą być więc doskonałym rozwiązaniem zarówno dla tych, którzy w obecnej sytuacji wybierają prywatne stancje (ze względu na jakość infrastruktury akademików) jak i tych, którzy mieszkają w domach studenckich, chociaż ich status ekonomiczny pozwala im na wybór innego rozwiązania.
Tomasz Bojęć
Partner zarządzający i szef strategii w ThinkCo. Architekt, badacz i publicysta. Specjalizuje się w analizowaniu przestrzeni usługowych i programowaniu inwestycji Mixed Use. Pasjonat zmian generacyjnych, zwłaszcza różnic miedzy pokoleniami X i Y. W zespole odpowiada za wdrażanie metodologii UX w świecie architektury. Doświadczenie związane z rynkiem nieruchomości i budownictwem zdobywał jako projektant, broker, dziennikarz i urzędnik.